Co słychać w Wiśle?

Wszystko na temat Tauron Basket Ligi Kobiet

Moderatorzy: ann, rzymi, paulo2907, Kuba, przemoe

wislakosz.pl
Młodzik
Posty: 595
Rejestracja: 28 lipca 2010, 12:18
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: wislakosz.pl » 25 marca 2014, 20:21

Nastąpiła niewielka korekta dot. środowego i czwartkowego meczu 1/2 finału - mecze rozpoczną się pół godziny a więc o 18:30.

Awatar użytkownika
Greebo
Weteran kkforum
Posty: 12080
Rejestracja: 27 maja 2005, 20:19
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: Greebo » 28 kwietnia 2014, 07:22

Taka mała uwaga aporpos czesci wczorajszej wypowiedzi naszego GM:

Piotr Dunin-Suligostowski (generalny menadżer Wisły Can-Pack): - (...) Jedyny żal to ten, że dość pechowo nie udało nam się awansować do Final Eight Euroligi, ale brawa za te występy. Udało się to wszystko też nie bez kłopotu, bo chcę przypomnieć o kontuzji Erin Phillips i trudne, nerwowe ruchy, żeby znaleźć w jej miejsce zastępstwo. Mimo tego ten zespół przez cały sezon stanowił kolektyw i była to drużyna i na parkiecie i poza nim. Było coś takiego, czego w mojej ocenie zabrakło w sezonie poprzednim. Czym skutkuje brak chemii w drużynie, brak sytuacji kiedy wszyscy ciągną w jednym kierunku przekonaliśmy się właśnie przed rokiem. W tym sezonie zrobiliśmy wszystko, budując zespół wspólnie z trenerem, żeby dokonać takiego doboru wszystkich zawodniczek, aby dać szansę sobie na stworzenie prawdziwego kolektywu. Jeszcze raz w imieniu klubu dziękuję trenerom i zawodniczkom i jeszcze raz gratulacje za znakomitą postawę dla drużyny z Polkowic.


Rozumiem euforie po zdobyciu MP, ale nie gloryfikujmy rzeczywistości ponad miarę. To że odpadliśmy z euroligii nie miało absolutnie nic wspólnego z pechem. Od Orenburga byliśmy wyraźnie słabsi - w końcu w 4 meczach nie ograliśmy go ani raz. Można oczywiście narzekać ze niewiele brakło byśmy w PO grali nie z Rosjankami a z Kayseri tylko ze po pierwsze to tez nie był pech tylko frajerstwo (bo jak się nie umie liczyć koszy i punktów to losem się nie ma co zasłaniać) a po drugie nie ma żadnej gwarancji ze Kasyeri nie ograłoby nas tak jak i Orenburg. Patrząc na to co grały wszystkie drużyny w F8 uważam ze były po prostu od nas lepsze. Miejsce które zajęliśmy jest w eurolidze jest wiec dla mnie jak najbardziej adekwatne do tego co prezentowaliśmy. O pechu jeśli już to mogliśmy mówić rok temu, gdy z Bourges graliśmy mocno osłabieni przez kontuzje a i tak byliśmy wówczas bliżej awansu niż obecnie.
... tysiące przejechanych kilometrów ... setki przegadanych godzin .. dziesiątki odwiedzonych miast, stadionów i hal ... jedna trójkolorowa pasja ...

Awatar użytkownika
Ałgaja
Administrator
Posty: 4344
Rejestracja: 17 sierpnia 2006, 09:24
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: Ałgaja » 28 kwietnia 2014, 08:43

wywiad Justyny Krupy z Kryśką o Fenerbahce i innych sytuacjach:
Rozmowa. Cristina Ouvina: Sukces przyjaźni
Pani była jedną z tych zawodniczek, które rok temu przeżywały gorycz porażki z CCC w finałach. Teraz to mistrzostwo smakuje więc pewnie jeszcze lepiej.

Po zeszłym sezonie została mi taka zadra w sercu, że wówczas nie udało nam się zdobyć tego tytułu. Ale wtedy miałyśmy pecha. Ten obecny sezon był bardzo długi i ciężki, przede wszystkim od strony mentalnej. Miałyśmy kilka takich „dołków”. Ale ten cały wysiłek zaprocentował na sam koniec. Zasłużyłyśmy na tę wiktorię!

Stworzyłyście tak zgrany zespół, że szkoda teraz byłoby rozmontować tę dobrze funkcjonującą maszynę.


Rzeczywiście, naprawdę jest między nami taka wyjątkowa nić porozumienia w tym sezonie. Jesteśmy przyjaciółkami nie tylko na parkiecie, ale też poza nim. Jak pomyślę, że trzeba będzie się np. rozstać z Zane Tamane, to jest mi trochę smutno! Ale przyjaźń pozostanie, nawet gdybyśmy w przyszłości miały grać w innych zespołach. Pozostaniemy w kontakcie.

Na portalu społecznościowym właściwie już się Pani zaczęła żegnać z fanami i Krakowem. Czyli kończy Pani przygodę z Wisłą?

To nie było tak. Po prostu pakowałam właśnie rzeczy, które dostałam od fanów i gdy to wszystko poskładałam do kartonu, uświadomiłam sobie, że muszę stąd wyjechać. Dlatego tak napisałam na Twitterze. Ale w tym momencie nie jestem pewna, czy nie wrócę. Na razie nikt ze mną nie rozmawiał o przedłużeniu umowy, bo też nie jest jeszcze podpisana umowa sponsorska. Dlatego szykuję się psychicznie na to, że muszę się wyprowadzić z Krakowa. Ale to nie znaczy, że nie mogę tu wrócić.

Pojawiły się plotki, że ma Pani ofertę z Turcji. A nawet, że chce Panią Fenerbahce Stambuł.

Nie, żadne Fenerbahce. Na ten moment nie mam jeszcze totalnie żadnych planów, nie wiem nic o swojej przyszłości. Czyli obecnie jestem bez klubu [śmiech]. Nie wiem, co się dzieje, ale właściwie większość klubów w Europie jest jakby w stanie takiego „zawieszenia”. A może to po prostu ja jestem taka beznadziejna, że nikt się po mnie nie zgłasza [śmiech]. Nic, czekam. Prawda jest taka, że kluby uzależniają planowanie kadr od tego, jakie reguły będą obowiązywać w rozgrywkach w przyszłym sezonie, jakie będą limity zawodniczek. Jestem w każdym razie otwarta na różne oferty. Ja się w Wiśle czuję świetnie, ale na razie nie wiem, co ze mną będzie.

Do Hiszpanii ponoć nie zamierza Pani jednak wracać, ze względu na kryzys finansowy. Czyli Jose Hernandez, trener mistrza Hiszpanii Rivas Madryt, nie ma nawet co chwytać za telefon?

Nie, powrót do Hiszpanii w przyszłym sezonie na pewno wykluczam. To znaczy, traktuję to jako ostatnią ewentualność.


źródło: Dziennik Polski
"Powiem Ci, to zapomnisz. Pokażę- zapamiętasz. Zainteresuję cię- wtedy zrozumiesz."

Awatar użytkownika
Greebo
Weteran kkforum
Posty: 12080
Rejestracja: 27 maja 2005, 20:19
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: Greebo » 30 kwietnia 2014, 12:58

Tradycyjnie.. jak co roku..

Kolejny sezon za nami. Jaki był? Jak dla mnie wyjątkowo przewidywalny – zarówno w tym dobrym jak i tym złym znaczeniu. Dupy nie daliśmy – bo rozgrywki krajowe udało się zdominować – ale tez powyżej niej nie podskoczyliśmy – awans do 8-ki euroligii przegraliśmy jak najbardziej zasłużenie. W sezonie nie zanotowaliśmy za dużo wpadek – ewentualnie za takowe można uznać porażki z Rivas i w Toruniu ale tez nie sprawiliśmy żadnej pozytywnej niespodzianki. Kto był od nas silniejszy (czytaj Fener i Orenburg) to z nami wygrywał.

Nasza gra była momentami efektowna, szybka, pełna agresji i sportowej złości, ale w kluczowych momentach okazywało się ze brakuje w niej trochę wyrachowania i taktycznego cynizmu. Jak nam szło – to ciężko nas było zatrzymać, ale jak już się to udało to mięliśmy problemy by znaleźć sposób na wygraną.

Dokładnie odwrotnie niż w latach poprzednich.

Wtedy nie raz męczyliśmy się nawet w meczach ze słabszymi rywalami, nie raz notowaliśmy wpadki (Brno!) ale i nas było bardzo ciężko pokonać. Styl gry tez był mniej efektowny, ale chyba jednak bardziej efektywny, zwłaszcza w kontekście walki euroligowej.

Z czego wynikła ta zmiana? Oczywiście z rotacji na stanowisku trenera. Svitek różni się od Jozka zdecydowanie a ze obaj byli w stanie narzucić drużynie swoja wizje gry to i jej obraz nie mógł nie ulec zmianie. A wiec i od Svitka wypada mi zacząć ocenę a jest ona dla mnie mocno niejednoznaczna. Zacznę od plusów:

- końcowe wyniki, zwłaszcza te w krajowych rozgrywkach. Nie ma co ukrywać, po ubiegłosezonowej klęsce celem nr 1 było dla nas odzyskanie mistrzowskiej korony. I to się udało, choć ocenę musi obniżać fakt, ze w finale męczyliśmy się bardziej niż można było oczekiwać a dodatkowo z pomocą przyszedł nam rywal – zwalniając trenera w kluczowym momencie. W eurolidze tak dobrze nie było, wróciliśmy do czasów sprzed „ery” Jozka gdy w PO nie wygrywamy nawet meczu ale tez chować głowy ze wstydu nie musimy bo ogólna postawa fazie grupowej była zadowalająca.
- styl gry w meczach ze słabszymi zespołami. Tak jak napisałem powyżej – to co prezentowaliśmy w większości spotkań mogło się podobać. Szybka agresywna gra przekładała się na sporo efektownych akcji i łatwych punktów. Mecze nawet ze słabeuszami nie były dla kibiców mordęga

- wizja zespołu. Svitek miał pomysł na ta drużynę, wiedział od początku czego oczekuje, i potrafił swój pomysł na grę narzucić drużynie. TO nie zawodniczki rządziły nim a zdecydowanie on nimi

- przygotowanie taktyczne przed meczami. Rywale byli z reguły dobrze rozpracowani, mięliśmy w większości pomyśl jak się im dobrać do skóry. Nie były to może aż tak wyrafinowane jak u Jozka, ale jednak jakieś pomysły na gre były. Ot, choćby przesuniecie Alli do krycia Snell od 4 meczu finałowego, czy próba gry na Szott gdy jej kryciem zajęła się Skera – by wymienić tylko z meczów z Polkowicami

- wypowiedzi na konferencjach. Nie były puste i widać po nich było ze dobrze czuje ta grę, i ze potrafi ja nieźle analizować. Szkoda tylko..

I tu przechodzimy do minusów

.. ze nerwy nie pozwalały mu na takie analizy w trakcie meczu. To 1 z dwóch moich największych zarzutów wobec niego, zresztą już nieraz na forum podawany. W trakcie spotkań Svitek reaguje jak ja v- niemal dokładnie w tych samych momentach. Z jednej strony mnie to cieszy i czuję do niego z tego powodu jakąś sympatię, ale jednak z drugiej zdaje sobie sprawę ze tak być nie powinno. Bo to że ja reaguje emocjonalnie to mój przywilej jako kibca. Po to chodzę na mecze. A on jednak ma taka role, ze powinien nad tymi emocjami panować. A tak się niestety nie dzieje co przekład się an szereg może drobnych, ale niepożądanych efektów. Podstawowy to taki ze ta jego nerwowość przekłada się na zespól. Chyba nie zdarzyło się by był w stanie uspokoić zawodniczki gdy one się zagotowały – co więcej – on dokłada im jeszcze większa dawkę emocji. Przerwy na czasach bardzo rzadko sa merytoryczne, brakuje tam rozpisania akcji, jakiś korekt taktycznych itp. To tez ogromna – i niestety jednoznacznie negatywna – zmiana w stosunku do Jozka. Hiszpan tez przecież nieraz żył meczem, wiecznie cos do siebie gadał, często kłócił się z sędziami 9dachow chyba nawet więcej dostał) ale nie przeszkadzało mu to w analizowaniu gry. Gdy tylko brał czas zmieniał sie nie do poznania. Wydaje się ze ta jego nerwowość może tez średnio wpływać na jego relacje z zawodniczkami. Z sygnałów jakie do mnie docierają wynika że niektóre z nich miały już z tym spory problem, choc może tez być tak ze to po prostu były i ich emocjonalne odczucia w bardzo przecież nerwowej końcówce sezonu.

Drugi duzy minus to to o czym tez już nie raz pisałem. Jego pomysł na gre. Dobrze ze takowy ma, ale tym sezonem nie przekonał mnie ze jest to pomysł najlepszy. Na początku sezonu pisałem ze obawiam ze ze będziemy za silni na słabych a za słabi na silnych i ze zespoły o słabszych umiejętnościach technicznych bądź mające krotka ławkę będziemy w stanie „zajechać” ale ze jak trafimy na silnego i dobrze zorganizowanego rywala to ta taktyka zabija nas. I tak było co najwyraźniej pokazują różnice w naszych zdobyczach punktowych. W eurolidze średnio zdobywaliśmy dość dużo, bo Az 66 pkt na mecz (5 miejsce) ale juz w meczach z Orenburgiem już tylko 57 a i to wynik zawyżony 1 meczem. Podobnie było w lidze. Tam nasza średnia to 73.6 ale w finałach Polkowice pozwoliły nam tylko na średnio 57 punktowe zdobycze. To pokazuje ze nasza gra w ataku ejst mocno uzależniona od rywala, który może dość łatwo wyeliminować nasze atuty. W dłużej mierze to kwestia naszego „szybkiego ataku” – czyli – tez się powtórzę – broni na słabych.

Trzecia kwestia to „rozwój” drużyny w trakcie sezonu, którego jakoś nie dostrzegłem. Nie zauważyłem by w naszej grze nastąpił jakiś progres w trakcie rozgrywek a wręcz bliższy byłbym stwierdzeniu ze w kluczowych momentach (PO Euroligi i BLK) nasza forma nie była optymalna. A trzeba tu zaznaczyć ze miał dosc komfortowa sytuacja w tym sezonie. Poza kontuzja Erin praktycznie nie mięliśmy większych problemów zdrowotnych, a do tego dysponował wyjątków długim okresem przygotowawczym co tez za często się nie zdarza.

Podsumowując – Svitek to trener a nie wf-ista ale mający swoje wady. Cenie go niżej niż Józka, głownie dlatego że dalej nie dał mi nadziei na zrobienie pod jego wodzą lepszego wyniku niż ten obecny (oczywiście myślę głównie o eurolidze) ale tez bynajmniej nie uważam by należało się z nim za wszelka cenę pożegnać. Będę w stanie dostrzec pozytywne aspekty zarówno jeśli zostanie, jak i wówczas gdy klub nie zdecyduje się przedłużyć z nim umowy – pod warunkiem że przyjdzie sensowny następcą.

Zawodniczki podkoszowe

Jantal Lavender – już raz to robiłem, ale z przyjemności zrobię to po raz wtóry – przyznaje się że niedoceniałem jej przed sezonem. Nie sądziłem by udało się jej powtórzyć taki sezon jak miała w Schio, a jednak dokonała tego i to chyba z małym naddatkiem z powodzeniem zastępując w naszym zespole Tine. Od swej sławniejszej rodaczki jest co prawda słabsza, nie stać ja aż na takie występy jakie od czasu do czasu jest w stanie zaprezentować tamta, nie dysponuje aż takim arsenałem umiejętności ale tą różnicę nadrabia – przynajmniej patrząc z perspektywy naszego klubu – zdecydowanie lepszym podejściem do gry. Nie wiem czy wynika to z charakteru obu pan, czy tez z faktu ze Tina jest już mimo młodego wieku zawodniczką zdecydowanie bardziej utytułowaną a przez to mniej głodną gry ale nie da się ukryć że Jantal znacznie poważniej traktowała swoje obowiązki. Grała swoje bez względu na to czy rywalem było Fenerbahce czy tez Konin, wydaje mi się tez ze lepiej poza parkietem rozumiała się z koleżankami z drużyny. Na parkiecie imponowała zwłaszcza w gra ataku – zarówno manewry tyłem do kosza jak i jej półdystans są na światowym poziomie. Nieco gorzej prezentuje się w obronie, choć i tu swoje robi, a jej olbrzymim atutem jest brak skłonności do łapania „głupich fauli”. Liczbę meczów w których musiała schodzić na ławkę ze względy na problemy z przewinieniami można policzyć na palcach jednej ręki.

Justyna Żurowska – MVP finałów ligi. Grając na 120 – a może i więcej – procent znacznie przyczyniła się do odzyskania przez nas tytułu MP. W finałowej serii grała nie tylko na równym, wysokim poziomie, ale tez wytrzymywała napięcie w kluczowych momentach. To jej rzuty w 4 kwartach dwóch ostatnich spotkań miały kluczowe znaczenie dla naszego ostatecznego triumfu. Zresztą Polkowice w tym sezonie „leżały” jej wyjątkowo. W 10 spotkaniach przeciwko pomarańczowym notowała średnio 11,1 pkt i 7,3 pkt będąc w tych meczach niewątpliwie najlepszą z Polek. I wszystko byłoby pięknie, gdyby choćby choć trochę zbliżyła się do takich osiągów i w eurolidze, a zwłaszcza w tych kluczowych meczach z Orenburgiem. Tymczasem przeciwko Rosjankom była w stanie rzucać średnio jedynie 4 pkt i zbierać 2 piłki a do tego dochodziły wówczas ogromne problemy i w grze obronnej. Momentami bardziej przydatna od niej w tej rywalizacji okazywała się nawet Jujka – co wynikało oczywiście z parametrów fizycznych. Co by nie mówić – jak na PF Justyna jest trochę za niska i za słaba fizycznie by być w stanie jak równy z równym walczyć na poziomie czołówki Euroligi.

Zane Tamane – gdyby spojrzeć przez pryzmat 3 ostatnich spotkań to jej grę należałoby uznać za ogromne nieporozumienie. Uznana, i zapewne nietania zawodniczka zdobyła w nich 6 pkt i miała 5 zbiórek. Łącznie. Zanim się zacznie jednak rzucać na nią gromy wypada tez zerknąć i na wcześniejsze występy, choćby te euroligowej. Tam co prawda szału wielkiego nie robiła, ale prezentowała się znacznie lepiej – grając tyle samo co Justyna była od niej zdecydowanie efektywniejsza tak w ataku jak i przede wszystkim w obronie. Co by nie mówić te ponad 2 m wzrostu i ogromny zasięg rak to jednak spore utrudnienie dla rywalek. To sugeruje ze w lidze (i to w sumie dopiero w meczach finałowych) rywalizację z Justyna przegrywała nie tyle na parkiecie co ze względów regulaminowych. To głownie przepis o „dwóch Polkach” powodował ze dostawała mniej szans na gre, choć i tu warto zauważyć że w dwóch pierwszych spotkaniach finałowych, gdy ze względu na chorobę Lavender potrzebowaliśmy jej najbardziej stanęła na wysokości zadania . Oczywiście nie jest tez tak ze wszystko co złe to wina regulaminu. W drugiej części sezonu odniosłem wrażenie ze gdzieś się trochę pogubiła, bo zaczęła na parkiecie podejmować sporo bezmyślnych decyzji, tak jakby starała się mocno przełamać. Sporo było nieprzemyślanych akcji czy rzutów oddawanych na silę, a w pierwszej fazie rozgrywek przecież imponowała boiskową inteligencja . Dodatkowo w w meczach finałowych, gdy na boisku rywalki grały już z maksymalna agresja wyszły na jaw tez braki w koordynacji ruchowej i ogólnej sprawności, ale to już pochodna jej parametrów.

Marta Jujka – mój boże.. i co ja mam tu napisać? No zaliczyła sezon u nas, posprawdzała twardość ławek, pare punktów rzuciła, medal na szyi zawiesiła.. Poza kilkoma epizodami jej gra była praktycznie bez znaczenia, ale faktem tez jest ze ktos 4 pod koszem był potrzebny, choćby na wypadek jakiś kontuzji


Oceniając sumarycznie można napisać ze ich postawa była odzwierciedleniem całej naszej gry. W wielu meczach to właśnie pod koszem nasza przewaga była największa i to tam szukaliśmy w pierwszej kolejności swoich szans. Ale gdy poprzeczka poszła w górę – w meczach z Nadezda – to sytuacja się odwróciła czego skrajnym przejawem był koszmar na desce w grupowym meczu w Orenburgu. A przecież późniejsze mecze pokazały ze Orenburg jakkolwiek pod koszem bardzo mocny to jednak nie najmocniejszy. To daje do myślenia w kontekście kolejnych rozgrywek i sugeruje ze jeśli chcemy zrobić krok naprzód to jednak przydałoby się tu jakieś wzmocnienie.

Zawodniczki obwodowe

Allie Quigley – podobnie jak wypadku Lavender tak i przy Węgierce  musze napisać ze jestem miło zaskoczony tym jak się prezentowała w tych rozgrywkach, głownie dlatego że okazała się zawodniczka dużo bardziej wszechstronną niż oczekiwałem. Spodziewałem się ze jej jedynym atutem będzie rzut a pokazała że potrafi tez obsłużyć koleżanki dobrym podaniem. Gorzej – mimo sporej ilość przechwytów – wyglądała w obronie, gdzie momentami rywalki ją gubiły. Na szczęście nadspodziewanie dobrze poradziła sobie w dwóch ostatnich spotkaniach gdy Svitek na nią scedował zadanie pilnowania Snell. Bez dwóch zdań była nasza najgroźniejsza bronią na obwodzie, choc miała o tyle utrudnione zadanie że to właśnie na niej rywalki skupiały największą uwagę. W każdym razie swoje jak dla mnie zrobiła, a co istotne nie gasła nawet w kluczowych meczach euroligowych

Agnieszka Szott – bardzo udany początek sezonu, całkiem przyzwoicie prezentowała się w eurolidze, gdzie w mojej opinii była mocniejszym ogniwem od Justyny, choć Orenburg zniszczył ja niemal równie brutalnie. Gorzej wyglądał w jej wykonaniu finisz rozgrywek, a zwłaszcza rywalizacja z Polkowicami. Nie wiem do końca z czego to wyniknęło, ale myślę ze jakiś wpływ na to mógł mieć charakter naszego trenera. Ze wszystkich zawodniczek to chyba właśnie Adze się najczęściej obrywało, i to w mojej opinii nie zawsze słusznych momentach. Zwłaszcza niezrozumiałe były dla mnie decyzje o wpuszczaniu jej na parkiet i zdejmowaniu po 1 nieudanej akcji. Mam wrażenie ze takie jego zachowanie znacznie obniżyło jej pewność gry, przez co zaczęła – podobnie jak Tamane – podejmować sporo pochopnych decyzji. A te jeszcze bardziej nakręcały Svitka i pętla się zamykała. Tym niemniej ten sezon ogólnie uważam za udany w jej wykonaniu. Statystycznie prezentowała się oczywiście o niebo gorzej niż w Bydgoszczy - trudno by było inaczej skoro i jej rola w zespole była diametralnie inna - ale jej dobre umiejętności czysto koszykarskie w polaczeniu z jej wzrostem były dla nas niejednokrotnie bardzo przydatne. Jak już nie raz pisałem – posiadanie na SF zawodniczki o takich parametrach to już niemal obowiązek jeśli chce się myśleć o walce o F8 w eurolidze.

Agnieszka Skobel – trzecia i ostatnia ex-gorzowianka na Reymonta. Przyszła w trakcie sezonu zakańczając tym samym mało chwalebny Węgierski epizod. Początek był całkiem udany, kilka jej wejść czy to w eurolidze (Brno) czy w lidze (Bydgoszcz) było bardzo obiecujących i pokazywało że może cos wnieść do drużyny. Potem nieco zgasła, a mocno nieudane były zwłaszcza jej mecze z Toruniem, które zaowocowały wypadnięciem z rotacji. Na szczęście tak dla niej jak i dla nas w akcie desperacji Svitek wpuścił ja na parkiet w 2 kwarcie 4 meczu i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Jej wejście ożywiło nasza grę i miało duży wpływ na przełamanie rywalek. Jej niewątpliwa zaleta jest to, że nawet jak cos jej nie wyjdzie to nie rozkłada rąk lub nie biegnie z pretensjami do sędziów a pędzi z powrotem do obrony, w która zresztą jest jej największym atutem. Dobrze kryje, nieźle tez czyta grę, a w ataku tez potrafi dorzucić jakąś trójkę czy popisać się udaną penetracja. Gwiazda w stylu Biby nie będzie ale jest materiałem na bardzo dobra zawodniczkę zadaniową – taką lepsza wersję Magdy Skorek a taka zawodniczka byłaby dla nas bardzo cenna – także w eurolidze.

Katarzyna Krężel – tradycyjny sezon w wykonaniu „korzenia”. Początek jeszcze ok., ale od momentu rozpoczęcia euroligi systematyczny zjazd. Grała coraz mniej i coraz słabiej, na plus można jej w zasadzie zapisać jedynie 1 mecz finałowy w którym wypadła naprawde niezle. Ale już dalsza nasza rywalizacja z Polkowicami pokazał ze nawet w porównaniu z Aga Skobel wypada blado. Jej podstawowy atut – rzut z dystansu – działa dopóki mecze sa w miarę luzne. Gdy już dochodzi do bardzo mocnego krycia to nawet trudno jej sobie wyrobić pozycje do rzutu. DO tego dochodzą problemy z panowaniem nad piłką a przede wszystkim gra w obronie. Stara się, walczy na ile jej sił starsza (z reguły ok. 4 minut) ale braki w tym elemencie i tak szybko wychodzą na jaw.

Danielle MCray – zawodniczka która śmiało może kandydować do miana najgorszej – nie-europejki w w naszym klubie za czasów Can-Packu. Co więcej – w walce o koronę miałby chyba tylko jedna w miarę godna kandydatkę – I.Tillis. Wszystkie inne panie zaś dystansuje i to o kilka długości.. Jest to o tyle dziwne że akurat w tym zakresie z reguły nasze ruchy transferowe były udane. O ile miewaliśmy problemy ze znalezieniem klasowych Europejek o tyle panie spoza naszego kontynentu zawsze stanowiły o naszej sile: S.Johnson, T.Smith, A.DeForge, D.Canty, K.Braxton, C.Dupree, C.Holdsclaw, I.Marquez, J.Burse, E.Phillips, N.Powell, T.McWilliams, T.Charles, A.Beard.. O ile tylko zdrowie i chęci dopisywały każda wnosiła wiele do naszej gry. Tym razem było inaczej. Chęci i zaangażowanie McCray odmówić nie mogę, ale nie przekładało się to absolutnie na nic. Na jej rzuty z dystansu nie dało się patrzyć, wejścia pod kosz kończyły się z reguły stratami a i w obronie jakoś jej zaangażowanie nie przekładało się na efekty. Nie zamierzam za bardzo obwiniać za ten transfer działaczy, bo w sumie był to jedyny niewypał transferowy w tym sezonie a poza tym zdaje sobie sprawę wybór nie był w grudniu specjalnie duzy, ale faktem jest ze poszli trochę na łatwiznę a jak pokazała przyszłość było jednak do zakontraktowania kilka pań które może nie były idealne ale jednak wniosłyby do gry niewątpliwie więcej od niej.

Rozgrywające

Cristina Ouvina – rok temu pojawiały się tezy ze względu na pochodzenie jest preferowana przez trenera kosztem Pauli. Teraz trener się zmienił, o pozasportowych sympatiach mowy być nie mogło, i wyszło ze sytuacja była dokładnie odwrotna – to Paula zyskiwała na tym ze Józek nie chciał dawać pretekstów do posądzeń o narodową prywatę. Za Svitka Kryska nie tylko grała więcej ,ale i jej rola w zespole była znacznie poważniejsza - to ona jako rozgrywająca miała dygować zespołem i trzymać wszystko w garści. Jak jej szło wywiązywanie się z tych zadań? Prawdę mówiąc różnie. Bywały mecze ze radziła sobie w tej roli bardzo dobrze, ale finale miała już dużo większe problemy by zapanować nad emocjami. Wybuchy frustracji jakie zaprezentowała nie powinny się zdarzać na tym poziomie, i tylko częściowym usprawiedliwieniem takiego stanu rzeczy jest to, ze jakby na to nie patrzeć była najmłodsza zawodniczka w tej wiślackiej rodzinie. Jeśli rozważać już aspekty sportowe to wielkiego progresu nie zrobiła, ale tez trudno mieć do niej jakieś większe zastrzeżenia. Tak jak sama powiedziała tuż po pierwszym przylocie do Krakowa – ona nie jest zawodniczka która sama będzie wygrywać mecze, natomiast może w tym wygrywaniu być pomocna. Dużo widzi na parkiecie, nie gra egoistycznie pod statystyki, w obronie haruje chyba najbardziej ze wszystkich naszych zawodniczek, zalicza sporo efektownych przechwytów, do tego poprawiła rzut z dystansu – to plusy. A minusy? Największy to te nieszczęsne penetracje – nie wiem jak to możliwe by zawodniczka która rok temu wykańczała je niemal z zamkniętymi oczami teraz powodowała ze to ja je zamykałem gdy zbliżała się do finalizacji akcji :O Te pudła z czystych pozycji, które początków ja chyba nawet trochę bawiły gdy się nawarstwiły spowodowały jakąś blokadę. Dobrze ze przełamała się w meczu nr 4..

Paulina Pawlak – Paula nigdy nas na kolana powalała, ale jednak nigdy tez nie miała aż tak podłego sezonu jak obecnie. Do tej pory w każdym sezonie zdarzyły jej się przynajmniej pojedyncze mecze w których zaskakiwała mocno rywali – czy to w Gdyni, czy w Orenburgu czy w Bougres.. tym razem nic takiego nie nastąpiło. Jej wejścia na parkiet wynikały głownie z konieczności dania odpoczynku Krysce, lub tez z – w PLKK – z wymogów regulaminowych i z reguły okres jej pobytu na placu był takim czasem „na przetrwanie”. Na plus można jej zapisać to co zawsze – ze bez względu na swoja pozycje w klubie i na ilość szans jakie dostaje, to nie stroi fochów a po wejściu na parkiet walczy jak Justyna – na 120% procent. Ale jej największym atutem jest i tak brak realnej polskiej konkurencji.. (przyjmuje ze Idczak zostaje w Toruniu)

Co dalej? Moja wizje składu na przyszłość już podawałem w innym temacie, teraz jednak trochę rozwinę to co tam zawarłem. Na wstępie chce zaznaczyć ze to co pisze ma charakter mocno życzeniowy, ale trudno by było inaczej skoro nie znam ani budżetu jakim będziemy dysponować (zakładając ze Can-Pack zostaje), ani prawdziwych oczekiwań poszczególnych zawodniczek ani nawet regulaminu ligowego.. Dlatego tez:
- sugerując się wypowiedzią Dunina przyjmuje że jeśli podpiszemy umowę z cp, to nasz budżet będzie co najmniej na porównywalnym poziomie co obecny, o ile nawet nie trochę wyższy
- wartość zawodniczek będę oceniał porównując je do obecnych zgodnie z logika tzn uwzględniając ich dotychczasowe dokonania, papiery i wiek. Tzn zakładam ze jeśli stać nas było np. na Erin to stać nas tez np. na Snell
- zakładam ze zasady w PLKK dotyczące zawodniczek zagranicznych nie ulegną zmianie

Dodatkowo zakładam ze:

- nie jesteśmy Jekami, wiec nie stać nas na 12 gwiazd (taki skald zresztą tez ma swoje wady bo łatwo o konflikty w drużynie)
- nie mając środków jak Jeki najlepszym rozwiązaniem jest posiadanie 8 pań w podstawowej rotacji (3 pod kosz, 5 na obwód) i 2 kolejnych które mogą grac z powodzeniem mniej ważnych meczach (RS w lidze) a w tych cięższych spełniać role zadaniowe
- skład powinien być możliwie zbilansowany, co w połączeniu z powyższym oznacza ze przynajmniej dwie panie musza być „dwupozycyjne”
- panie grające na tych samych pozycjach powinny się w miarę możliwości uzupełniać. Czyli jeśli jedna jest lepsza w obronie, to alternatywa powinna mieć więcej do zaoferowania w defensywie itd.
- fajnie by było zostawić przynajmniej cześć obecnego składu (najlepiej tzw kręgosłup). Element zgrania w tej zabawie tez ma znacznie – patrz Bourges

Po uwzględnieniu tych wszystkich warunków brzegowych sytuacja rysuje mi się tak:

Zawodniczki podkoszowe

Numerem jeden na liście nie jest żadna z obecnych zawodniczek, a Ewka. I myślę ze to nie wymaga większych uzasadnień. Jako jedyna podkoszowa Polka może być atutem także w eurolidze, dodatkowo spokojnie może grac zarówno na PF jak i na C a poza tym nie ma obaw o jej zaangażowanie. Jedyne dla mnie ryzyko związane z jej osoba to to, ze niespecjalnie wyobrażam sobie jej współprace ze Svitkiem.. kto jak kto ale Ewka zawsze raczej potrzebowała trenera-taty a nie trenera –dyrektora.. ale może w Jekach wzmocniła psychikę.

Kto obok niej? Najfajniej byłoby zachować całe trio – Lavender – Żurowska – Tamane, ale to wersja dla bogaczy. Tak wie ktoś musi wypaść i nie jest to Lavender. Z całym szacunkiem do Ewki zamiana Jantal na nią oznaczałaby osłabienie tej strefy. Jeśli wiec nawet nie udałoby się zatrzymać Amerykanki to za nią należałoby ściągnąć inna klasową nie-europejke (jak zwykle: Brunon, Langhorne, Young, Dupree, Nneka etc) a 3 miejsce pod koszem uzależnić od tego czego będzie tej dwójce. Jeśli mielibyśmy Lavender (lub innego centra) i Ewkę to jak najbardziej do układanki pasuje Justyna. Ale jakby już ta podstawową parę miała z Ewka tworzyć np. Dupree to już sensowniej byłoby zatrzymać Tamane (mimo ze nie Polka) lub uśmiechnąć się do jakiejś Leci..

Tu jeszcze uwaga na temat Jantal – możemy oczywiście od razu szukać kogoś zamiast niej. Jest parę pan co najmniej porównywalnych a nawet lepszych. Tylko ze trzeba przy tym pamiętać ze nieraz lepsze jest wrogiem dobrego. Jantal się sprawdziła, wiec ściąganie kogoś za nia z „własnej woli” (co innego w sytuacji gdyby np. jej warunki finansowe gwałtownie wzrosły) zawsze będzie mocno ryzykowne.

W każdym razie wydaje mi się za optymalna trójka podkoszowa dla nas obecnie to zestaw Lavender – Ewka – Justyna. Nie dość że – przynajmniej na papierze – powinny się dobrze uzupełniać na parkiecie to taki układ znacznie ułatwiłby rotacje w lidze.

A ta czwarta? Pewnie skończyłoby się na Jujce, choć może jakąś aga Majewska nie miałaby zbyt wielkich wymagań finansowych? Sezonu wielkiego nie grała, ale jednak właśnie taka zawodniczka zadaniowa byłaby idealna, a klimat Polkowicki już chyba mógł się jej teraz „przejeść”. No chyba planuje wybrać drogę Walich – czy to w wersji Torunskiej czy macierzyńskiej.

Zawodniczki obwodowe.

Takie podstawowe wzmocnienie tej formacji wydaje się dość proste – odchodzi McCray wiec postaje wolne miejsce dla nie-europejki. Każda w miarę przyzwoita zawodniczka powinna wnieść do gry więcej niż Daniele a tym samym być realnym wzmocnieniem. Ale oczywiście pod warunkiem zachowania reszty obecnego składu a przynajmniej kwartetu. A jak już pisałem Qugiley ma prawdopodobnie gdzieś podpisana umowę. Jeśli u nas – to super, jeśli nie – to ściągniecie kogoś za MCray w praktyce tylko zapewniałoby nam wypełnienie luki po Alli i dalej trzeba by szukać jeszcze jednej zawodniczki – już z papierami europejskimi. Taka „oczywisty” kierunek to oczywiście Biba, ale z nia już tyle razy flirtowaliśmy a do ślubu jakoś dojść nie mogło.. Poza tym dochodzi jeszcze kwestia pozostałych zawodniczek. Jak dobrze wiemy Kryska się spakowała choć ponoć innych ofert tez nie ma, nie wiadomo tez jak np. Aga Szott wyobraża sobie swoja przyszłość, zwłaszcza gdyby trenerem pozostał Svitek...

Ale załóżmy ze jednak los się do nas uśmiecha i wszystko układa się po naszej myśli. Wówczas tak jak pisałem w temacie transferowym optimum wygląda dla mnie tak:

SF Szott
SG/SF Biba
SG Quigley
PG/SG – non EU
PG Ouvina

Co by nie mówić do roli tego non-EU pasuje idealnie Erin.. i za 3 rzucić potrafi, i pod kosz wjedzie, i dobrze broni, i może przynajmniej czasami porozgrywać.. Jak to też zaznaczyłem tą zawodniczkę można by zakontraktować ewentualnie dopiero od stycznia, ale wówczas potrzeba kogoś na PG.

No a „rooster” powinna uzupełnić Aga Skobel 

To na tyle moich przemyśleń. Specjalnie nie rzucałem za dużo zagranicznymi nazwiskami. Tu wybór nie jest może powalający ale jednak spory, a decyzja o zatrudnieniu konkretnej zawodniczki (zwłaszcza nie-amerykanki) powinien w dużej mierze wynikać ze wcześniejszych ruchów transferowych.
... tysiące przejechanych kilometrów ... setki przegadanych godzin .. dziesiątki odwiedzonych miast, stadionów i hal ... jedna trójkolorowa pasja ...

Koszykarz (Toruń)
Kadet
Posty: 1758
Rejestracja: 19 września 2010, 07:57

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: Koszykarz (Toruń) » 30 kwietnia 2014, 13:30

,,jakiejś Leci '' ,, jakiejś Majewskiej ''

Kuźwa..moze troche pokory i szacunku ? Bo piszesz o zawodniczkach, jakbys mial w swoim klubie same gwiazdy...a tak nie jest..

Pokory gościu.. -jak już piszesz te swoje dyrdymały...


Majewska do was nie przyjdzie , już dość zmarnowala u was lat. Ja mam nadzieje , ze wybierze własnie wersję Toruńska a nie sprawdzanie twardości krzesełek w obcych halach jak jujka...

Awatar użytkownika
Ałgaja
Administrator
Posty: 4344
Rejestracja: 17 sierpnia 2006, 09:24
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: Ałgaja » 30 kwietnia 2014, 13:34

wywiad z Duninem ( http://www.sportmalopolski.pl/index.php ... tym-sladem)

Tak to jest w koszykówce, że każdorazowy finisz sezonu łączy się z "montowaniem" budżetu i składu na kolejny. W jakim więc miejscu jest Pan aktualnie, w tej materii?
- Określone koncepcje i założenia powstały dużo wcześniej. Teraz jesteśmy w fazie realizacyjnej. W ujęciu wielowątkowym, a używam liczby mnogiej, bo przecież nie pracuję sam. Najpierw więc musimy znać wysokość budżetu, żeby ostatecznie dopinać choćby kwestie personalne. Dlatego dziś nie nastał jeszcze ten moment, w którym mogę operować konkretami.

- A kiedy to się rozstrzygnie?
- Sądzę, więcej - jestem pewien, że zaraz po długim weekendzie.

- Czy nadal generalnym sponsorem będzie firma Can-Pack?
- Wszystko na to wskazuje, ale oczywiście muszą zostać podpisane stosowne umowy. Dlatego wspomniałem o czasie po długim weekendzie, gdyż wtedy mają być parafowane wszelkie dokumenty.

- Czy wyznaczyli sobie Państwo jakąś datę graniczną, czyli do kiedy kwestie personalne mają być zapięte na przysłowiowy ostatni guzik?
- Nigdy tak nie robiliśmy i teraz nie jest inaczej. Mamy jednak świadomość, że musi to być zakończone jak najszybciej, gdyż rynek transferowy, personalny jest szalenie aktywny.

- Czy trenerem drużyny pozostanie Stefan Svitek?
- Zarówno kwestie szkoleniowca jak i poszczególnych zawodniczek zależą od wysokości budżetu. Dlatego musimy poczekać jeszcze kilka dni, nie mamy innego wyjścia. Nie będę natomiast ukrywał, że chcielibyśmy w ogromnej mierze utrzymać "stan posiadania" z ostatniego sezonu. To jest, że tak powiem, zadanie numer jeden. Natomiast zadanie numer dwa, to ewentualne wzmocnienia na kilku pozycjach, żeby drużyna była jeszcze lepiej "zbilansowana", niż w minionym sezonie.

- A właśnie, jak go Pan ocenia? Czy obok radości macie może uczucie niedosytu?
- Cóż, pozostało uczucie pewnego niespełnienia, jeśli chodzi o Euroligę. Owszem, nie mieliśmy bardzo łatwych rywali, jednakże drużynę było stać na więcej. Jak to jednak często się zdarza, zadecydowały o tym niuanse, czyli sami jesteśmy sobie winni. Natomiast zrealizowany został cel podstawowy, czyli odzyskanie mistrzostwa Polski. Ponadto zdobyliśmy też Puchar Polski. Czyli całościowo plusów jest więcej, niż minusów. Możemy też mieć olbrzymią satysfakcję, że udało się nam stworzyć grupę zawodniczek, między którymi była ta specyficzna chemia powodująca, iż stanowiły kolektyw nie tylko w klubie, ale także w kontaktach prywatnych. Bez tej chemii byłoby o wiele trudniej o sukcesy, co pokazał choćby sezon 2012/2013. To był wręcz fundament tego, co wspólnie osiągnęliśmy! Dlatego dalej chcemy iść tym, wypracowanym w ostatnim sezonie, szlakiem.
"Powiem Ci, to zapomnisz. Pokażę- zapamiętasz. Zainteresuję cię- wtedy zrozumiesz."

zibiz
Żak
Posty: 308
Rejestracja: 28 listopada 2009, 21:02
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: zibiz » 30 kwietnia 2014, 13:57

Czyli z newsami transferowymi u Mistrza Polski mamy przynajmniej ok. tygodnia spokoju.

Awatar użytkownika
garnett
Junior
Posty: 2553
Rejestracja: 27 grudnia 2006, 22:44
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: garnett » 30 kwietnia 2014, 19:58

Po ciężkim i wymagającym, ale zarazem bardzo udanym sezonie przyszedł czas na jego podsumowanie. O trudnej przeprawie w finale z zespołem CCC Polkowice oraz pierwszym sezonie spędzonym w Krakowie opowiada trener Wisły Can-Pack Kraków Stefan Svitek.
Mateusz Adamczyk: Jak się pan czuje jako świeżo upieczony mistrz Polski?

Stefan Svitek: Bardzo dobrze, bo był to ciężki czas. Cała drużyna, sztab i wszyscy ludzie na co dzień blisko związani z Wisłą ciężko pracowali na sukces. Tym bardziej jesteśmy szczęśliwi, że udało się osiągnąć mistrzostwo Turon Basket Ligi Kobiet.

Wróćmy jeszcze do trzeciego meczu w Polkowicach. Trzecia kwarta to dla was swego rodzaju koszmar, kiedy CCC zdobywało kosz za koszem.

Myślę, że na trzecią kwartę nie miała do końca wpływu nasza gra, ale to, że Polkowice były bardzo skuteczne. Praktycznie co rzut zdobywały punkty. Czasem są takie mecze jak właśnie ten, kiedy ciężko wpłynąć na losy spotkania.

Jaka była atmosfera w drużynie bezpośrednio po przegranej? Czy pana zawodniczki trzeba było specjalnie motywować do następnej gry?

Oczywiście moje zawodniczki były przybite po tej porażce. Nie był to łatwy moment dla nas w finałach. Z drugiej strony zdawaliśmy sobie sprawę, że w Polkowicach gramy dwa mecze, a wystarczyło nam jedno zwycięskie spotkanie. Wiedzieliśmy, że potem ewentualnie na piąty mecz wracamy na nasz parkiet. Na szczęście udało nam się wygrać czwarty pojedynek. Wyszliśmy na niego szczególnie skoncentrowani i zmotywowani.

Który mecz według pana był najtrudniejszy w tegorocznych finałach?

Zdecydowanie najtrudniejsza przeprawa była w czwartym meczu. Mieliśmy wtedy nóż na gardle, bez wygranej nie byłoby kolejnego spotkania. Zapamiętam też piąty mecz. Bardzo dobrze go rozpoczęliśmy, cały czas prowadziliśmy, co było bardzo ważne. Dzięki naszej skutecznej pierwszej kwarcie nie musieliśmy się koncentrować na gonieniu wyniku i odrabianiu strat, na czym nam zależało.

Z perspektywy całego sezonu, ale w szczególności finału, która zawodniczka z CCC Polkowice zrobiła na panu największe boiskowe wrażenie?

W finale bardzo dobre zawody rozgrywała Janel McCarville, która swoją grą motywowała cały zespół Polkowic. Już w półfinale z Artengo Bydgoszcz, który uważnie śledziliśmy, pokazywała się z jak najlepszej strony. Sądzę, że McCarville była w tym sezonie prawdziwą liderką zespołu CCC. Z kolei w meczach, które przegraliśmy, nie można zapomnieć o Bellindzie Snell. Dopiero w czwartym, a następnie piątym spotkaniu wyłączyliśmy ją całkowicie z gry, nie dając jej wychodzić na czystą pozycję do rzutu.

Patrząc na cały sezon, jako drużyna byliście bezkonkurencyjni, zanotowaliście tylko dwie porażki. Czy spodziewał się pan aż tak ciężkiej przeprawy w finale z CCC Polkowicami?

To prawda, że przed finałami byliśmy uważani za faworyta w walce o tytuł, jednak rządzą się one swoimi prawami. Uważam, że oba zespoły były bardzo dobrze przygotowane. Być może na naszą korzyść zadziałało większe zmęczenie ekipy z Polkowic. Popatrzmy jednak na rozgrywającą CCC Jelenę Skerović. Od lat gra na bardzo wysokim poziomie występując w zespołach walczących w Eurolidze. Tak samo Bellinda Snell, Janet McCarville, które zdobyły mistrzostwo WNBA w barwach Minnesoty Lynx. Takie doświadczone zawodniczki doskonale znają się na swojej pracy i potrafią odpowiednio zmotywować się przed najważniejszymi meczami w sezonie. My jednak przez cały czas graliśmy na dobrym, wysokim poziomie. Zależało nam w każdym meczu na zwycięstwie. Proszę zauważyć, że większość spotkań Wisła Can-Pack nie wygrywała przykładowo siedmioma punktami. My wygraliśmy różnicą trzydziestu punktów. Naszą postawą chcieliśmy pokazać dobrą, agresywną, nowoczesną koszykówkę. Udawało nam się realizować te założenia i dlatego ponieśliśmy w sezonie tylko dwie porażki. Pomijam tutaj oczywiście samą rywalizację w finale, choć oczywiście dzięki tej determinacji mogliśmy zagrać piąty decydujący mecz we własnej hali.

Zostawmy finał i wróćmy jeszcze do pana pracy na Słowacji. Czym różni się liga słowacka od polskiej? Czy w ogóle jest możliwe takie porównanie?

W Polsce nie ma takiej dużej różnicy między pierwszymi pięcioma, sześcioma drużynami. Na pewno wpływają na to dobrze grające zawodniczki z zagranicy, które występują w innych zespołach. W Polsce jest więcej lepszych klubów występujących w rozgrywkach niż w lidze słowackiej i to najbardziej widoczna różnica.
Pracuje pan w Krakowie od roku. Przejmował pan zespół, który niewątpliwie był w głębokim kryzysie. Co było najtrudniejszym etapem w dotychczasowej przygodzie z Wisłą?

Od początku wszyscy w klubie wiedzieli, jakie cele chcemy osiągnąć. Mam na myśli mistrzostwo oraz puchar Polski. Każdy z zespołów wkładał ciężką pracę w to, aby te założenia spełnić.

Czy spodziewał się pan, że w pierwszym sezonie w Wiśle zdobędzie pan wszystko na krajowym podwórku?
Powiem szczerze: tak. Nie mówię tego dlatego, że teraz osiągnęliśmy te sukcesy i nikt nam ich nie odbierze. Wierzę w to, co robię i myślę, że to ma sens. Pracując jeszcze na Słowacji w Good Angels Koszyce, z roku na rok stawaliśmy się lepsi. Tak samo w MBK Rużomberok udało się nam zagrać świetny sezon. Doszliśmy do półfinału Euro Cup grając z takimi zespołami, jak Dynamo Kursk czy Kyseri Kaski. W finale ligi słowackiej trenując MBK Rużomberok toczyliśmy wyrównany, również pięciomeczowy finał z Good Angels Koszyce (przegrany przez MBK 2:3 – przyp. red.).
Czy spotkał się Pan w dotychczasowej karierze z tak żywiołowym dopingiem, jak w niedzielnym meczu na hali przy ulicy Reymonta 22? Jak wygląda ruch kibicowski w koszykówce na Słowacji?

Nigdy nie spotkałem się z takim dopingiem jak w niedzielę. Chyba, że w telewizji, kiedy oglądam mecz Panathinaikos–Olympiakos. Na Słowacji nie ma aż tak żywiołowego dopingu, choć podczas finałowych spotkań MBK Rużomberok z Good Angels Koszyce oba fankluby wspierały swoje drużyny, ale nie tak, jak ma to miejsce w Krakowie. To było coś niesamowitego dla mnie.

Sezon zakończony, zdobyliście tytuł mistrza Polski. Jak zamierza pan wykorzystać przerwę między rozgrywkami? Odpocznie pan na jakiś czas od koszykówki czy jeszcze teraz przyjdzie czas na analizy i pracę?

Na pewno chcę spędzić czas z rodziną. Na pracę tez przyjdzie pora, bo chcę się dalej rozwijać i być jeszcze lepszym w następnym sezonie.

Czego życzy sobie trener Stefan Svitek w przyszłym sezonie?

Jeszcze mocniejszych nerwów (śmiech).



źródło http://lovekrakow.pl/

Awatar użytkownika
bart_81
Senior
Posty: 3037
Rejestracja: 21 grudnia 2008, 20:44
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
Kontaktowanie:

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: bart_81 » 30 kwietnia 2014, 20:28

Koszykarz (Toruń) pisze:,,jakiejś Leci '' ,, jakiejś Majewskiej ''

Kuźwa..moze troche pokory i szacunku ? Bo piszesz o zawodniczkach, jakbys mial w swoim klubie same gwiazdy...a tak nie jest..

Pokory gościu.. -jak już piszesz te swoje dyrdymały...


Majewska do was nie przyjdzie , już dość zmarnowala u was lat. Ja mam nadzieje , ze wybierze własnie wersję Toruńska a nie sprawdzanie twardości krzesełek w obcych halach jak jujka...
mat

Nie moj temat, ale koszykarz litosci...ty masz wiecznie jakies problemy. Sezon ogorkowy sie zaczal wiec kibice sobie spekuluja na temat kolejnego sezonu, chyba normalne nie? Czy Majewska czy tez inna Polka przejdzie do Wisly to akurat nie ty bedziesz decydowal. Natomiast nie powinienes narzekac bo do Torunia pewnie Polki beda lgnely...w koncu miasto placi.

Awatar użytkownika
garnett
Junior
Posty: 2553
Rejestracja: 27 grudnia 2006, 22:44
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: garnett » 30 kwietnia 2014, 20:36

Życzę Svitkovi, aby swoje nerwy testował już po za Krakowem.
Powiedzmy sobie szczerze, że bardziej temu zespołowi przeszkadzał niż pomagał, w euro wbrew bzdurom wygadywanym przez Dunina zabrakło nie szczęścia, a trenera potrafiącego na bieżąco korygować grę zespołu który dodatkowo wprowadza nerwową atmosferę w ekipie swoim zachowaniem.
W PLKK to Korsak z Miłkiem w większym stopniu przesądzili o losach rywalizacji niż pan trener.(OK to było złośliwe :lol: )

Nasz G(I)M ma dwie proste decyzje do podjęcia: pożegnać Svitka i Pawlak bo w innym przypadku nie będzie mowy o stabilizacji, a stagnacja w pełnym wymiarze.
Niech tym razem nie zapomni o zakontraktowaniu jakiejś niskiej skrzydłowej obok Agi Szott, bo w innym wypadku możemy mieć dwie klasowe zawodniczki podkoszowe, a rywalki będą nam skakały po głowach jak Orenburg.
Kluczem do budowy zespołu na nowy sezon będzie jednak utrzymanie Ouviny,Zurowskiej i Lavender.(o Quigley nie piszę bo jej zapewne w Wiśle nie będzie)
Ta ostatnia zagrała znakomity sezon, myślę, że nie przesadzę jak napiszę o niej jako najlepszej środkowej w erze Can-Packu.
Co istotne jest równie dobra w obronie jak i w ataku.Nie ma także potrzeby autopromocji jak Charles, tylko gra dla zespołu.
Szanuję dokonania Justyny w tych finałach , ale decyzja o przyznaniu MVP jest delikatnie pisząc kontrowersyjna:)

danpe_
Żak
Posty: 388
Rejestracja: 21 października 2012, 13:46

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: danpe_ » 01 maja 2014, 01:17

Kogo zatem proponujesz zamiast Svitka?
Ja myślę, że drugi mecz w Polkowicach czegoś go nauczył ;)

Wybór MVP był pomiędzy Żurowską i Lavender, nie ma w tym nic kontrowersyjnego. Ja bym nie potrafił wybrać, obie zasłużyły.



Koszykarz (Toruń) pisze:,,jakiejś Leci '' ,, jakiejś Majewskiej ''

Kuźwa..moze troche pokory i szacunku ? Bo piszesz o zawodniczkach, jakbys mial w swoim klubie same gwiazdy...a tak nie jest..

Pokory gościu.. -jak już piszesz te swoje dyrdymały...


Niestety prawda dla Ciebie panie z Torunia jest taka, że to Ty piszesz zazwyczaj dyrdymały.
Ponadto nie zrozumiałeś w ogóle sensu tych zwrotów, co najlepiej o Tobie nie świadczy.
Ja tu braku szacunku dla Leci i Majewskiej nie widzę, choć akurat jedna z tych pań to najlepszych notowań u kibiców Wisły nie ma.


Z Greebo nie zgadzam się tylko w jednym, dość jednoznacznie ocenił Kryśkę po nieudanym dla Wisły meczu, w którym każda zawodniczka się denerwowała. Hiszpanie raczej z natury milczkami nie są i zazwyczaj ekspresyjnie wyrażają swoje odczucia, więc sobie kopnęła w butelkę z wodą schodząc z boiska. To jest młoda dziewucha, nie żądajmy od niej spokoju i opanowania Pauli, może za kilka lat.
Lepiej, żeby kopała te butelki z wodą, niż żeby siadała na ławce mając wszystko w tyle po swoich nieudanych zagraniach.

Awatar użytkownika
garnett
Junior
Posty: 2553
Rejestracja: 27 grudnia 2006, 22:44
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: garnett » 01 maja 2014, 12:03

Interesujące, że miał go czegoś nauczyć przedostatni mecz jak nie wystarczył mu cały sezon :roll:
Czy tą nauką miało być postawienie wreszcie na Skobel? Jeżeli tak to niesamowicie optymistyczny wniosek na kolejny sezon :lol:
Bardzo lubię jak się ocenia trenera(zawodniczki) tylko przez pryzmat wyniku, a nie tego jak wygląda jego praca przez cały sezon w takich aspektach jak taktyka, kontakt z zespołem, interakcja z sędziami i pozostałe niuanse który składają się ocenę czy zespół pod jego kierunkiem może się rozwijać.
Następca? Jakby polski trener(których nie jestem fanem) miał taki sezon za sobą to już by został odstrzelony, dlatego tymbardziej nie widzę problemu ze znalezieniem lepszego następcy bo to nie jest trudne, a bardziej na jakiego będziemy sobie mogli pozwolić finansowo.

Co do MVP...Ty byś nie potrafił, ja nie mam z tym najmniejszego problemu( coś mi się wydaje, że nie jestem odosobniony w tej ocenie).Tym się właśnie różnimy :mrgreen:

Awatar użytkownika
Ałgaja
Administrator
Posty: 4344
Rejestracja: 17 sierpnia 2006, 09:24
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: Ałgaja » 01 maja 2014, 13:29

danpe_ pisze:
To jest młoda dziewucha, nie żądajmy od niej spokoju i opanowania Pauli, może za kilka lat.

spokoju i opanowania Pauli nie ma co Krysce zyczyc, bo ten spokoj i opanowanie na boisku sie ew. przyczyniaja tylko do błedu 24sekund. W kluczowych momentach Kryska sobie z wlasnymi emocjami radzila i byla w stanie kierowac gra zespolu, a to najwazniejsze (btw, mam wrazenie ze statytyki z ostatniego meczu okradly ja z kilku asyst...).
"Powiem Ci, to zapomnisz. Pokażę- zapamiętasz. Zainteresuję cię- wtedy zrozumiesz."

danpe_
Żak
Posty: 388
Rejestracja: 21 października 2012, 13:46

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: danpe_ » 01 maja 2014, 14:06

garnett pisze:Interesujące, że miał go czegoś nauczyć przedostatni mecz jak nie wystarczył mu cały sezon :roll:


Po pierwsze Skobel nie gra w Wiśle "cały sezon", po drugie tak, jakby miał go ten jeden mecz czegoś nauczyć - będę zadowolony.

Bardzo lubię jak się ocenia trenera(zawodniczki) tylko przez pryzmat wyniku, a nie tego jak wygląda jego praca przez cały sezon w takich aspektach jak taktyka, kontakt z zespołem, interakcja z sędziami i pozostałe niuanse który składają się ocenę czy zespół pod jego kierunkiem może się rozwijać.

Jesli oceniasz pracę trenera przez interakcję z sędziami, to Twoja sprawa. Ja wolę oceniać poprzez wyniki, ewentualnie jakieś przecieki z tego, jak się układają je go relacje z zespołem, bo to też jest ważne. To jak trener rozmawia z sędziami jest dla mnie mało istotne, byle dachów nie łapał co mecz.

Następca? Jakby polski trener(których nie jestem fanem) miał taki sezon za sobą to już by został odstrzelony,

Ale to chyba tylko w Polkowicach?
Jeśli twierdzisz inaczej - jesteś niepoważny. Gość zdobył MP i PP, w Eurolidze zagrał na tyle, na ile mógł.
dlatego tymbardziej nie widzę problemu ze znalezieniem lepszego następcy bo to nie jest trudne, a bardziej na jakiego będziemy sobie mogli pozwolić finansowo.

No to podaj nazwiska, jestem ciekaw kogo proponujesz.

Co do MVP...Ty byś nie potrafił, ja nie mam z tym najmniejszego problemu( coś mi się wydaje, że nie jestem odosobniony w tej ocenie).Tym się właśnie różnimy :mrgreen:


Ja nie oceniam zawodniczek tylko po cyferkach, tak jak Ty (takie mam wrażenie), oglądałem ten zespół w finałach na żywo w obu meczach w Polkowicach i dwóch na Reymonta, to Justyna mentalnie pociągnęła ten zespół do zwycięstwa, podczas gdy niektóre inne dziewczyny siadały na ławce kopiąc butelki z wodą, czy mając łzy w oczach - ta dziewucha walczyła z zaciśniętymi zębami. Lavender oczywiście wniosła dużo dobrego do gry, zrobiła to, czego się oczekuje od amerykańskiej podkoszowej, trzeba to docenić, owszem. Ale na 120% zagrała Justyna i moim zdaniem właśnie dlatego tytuł MVP trafił do niej.

Awatar użytkownika
Wiślak PB
Żak
Posty: 278
Rejestracja: 22 września 2008, 20:21
Lokalizacja: Kraków PB
Kontaktowanie:

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: Wiślak PB » 01 maja 2014, 15:05

Zgadzam się z garnettem, że Svitek powinien jednak odejść. Generalnie zgadzam się z Greebo co do jego plusów i minusów, natomiast jeżeli spojrzymy przez pryzmat oczekiwań na przyszły sezon (oprócz MP chcemy mieć jakiś sukces w eurolidze ) to nie wydaje mi się, aby ten gość był odpowiedni. Oczywiście piszę to z uwzględnieniem, że miałby przyjść ktoś rzeczywiście lepszy od niego ( osobiście wyżej cenię Winnickiego i chętnie bym go widział w Krakowie).
"Nikt nie wymaga od Was samych zwycięstw. Czasem i przegrać przychodzi. Ale każdy ma prawo żądać od Was ambitnej i nieustępliwej walki. Nie dopuście do tego, aby ludzie uznali was za niegodnych...podania ręki" H. Reyman


Wróć do „Aktualności Ekstraklasa”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 64 gości