Sharnee Zoll

Moderatorzy: tadziu, kyS, thomas72

Gość-1147
Młodzik
Posty: 622
Rejestracja: 13 czerwca 2007, 17:31
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Sharnee Zoll

Postautor: Gość-1147 » 01 maja 2019, 12:18

.
Poniżej treść wywiadu, którego Sharnee udzieliła portalowi polskikosz.pl tuż po zakończeniu sezonu 2018/2019.
[ http://polskikosz.pl/sharnee-zoll-norma ... by-wygrac/ ]

=============================================================================================================

Sharnee Zoll – Norman: Zawsze gram, by wygrać!

_______________ 01/05/2019, 11:02
__________ Od kilku lat sezonów liderka asyst w Basket Lidze Kobiet. Koszykarka, zakochana w Polsce.
__________ Z miejsca podbija serca kibiców, niezależenie od miasta, w którym przyjdzie jej grać.
__________ Rozmawiamy z Sharnee Zoll – Norman – wicemistrzynią Polski, rozgrywającą InvestInTheWest AZS Gorzów Wlkp.


Obrazek

Jan Delmanowski: Sharnee, zastanawiałem się przed naszą rozmowa nad tytułem artykułu na Twój temat i wpadł mi do głowy tylko jeden „ Sharnee Zoll – Królowa asyst”. Gdziekolwiek nie grałaś, wyróżniałaś się właśnie w tym elemencie. Zgodziłabyś się z tym?
Sharnee Zoll – Norman: Brzmi świetnie! Zawsze uwielbiałam podawać, dogrywać piłkę, być rozgrywającą, która rozdziela piłkę pomiędzy pozostałych członków drużyny. Myślę, że to powoli coraz bardziej zanikająca cecha wśród „rozgrywających”. Wolę rozdawać asysty, niż zdobywać punkty. Sprawa mi to ogromną frajdę, kiedy widzę jak dzięki moim podaniom pozostali zdobywają punkty, wtedy też cała drużyna „rośnie” w takiej sytuacji.

JD: Z tego co wiem, jesteś już mocno zżyta, związana z Polską. Co Cię najmocniej tutaj trzyma?
SZN: Pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy to ludzie. Polacy są bardzo otwarci i wyrozumiali. Za każdym razem kiedy próbuję rozmawiać po polsku (z różnym skutkiem) nikt się z tego nie śmieje, a wręcz przeciwnie – każdy stara się pomóc. Ludzie próbują pomóc mi zrozumieć kulturę tego kraju, zwyczaje. Niezależnie od tego czy grałam w Polkowicach, Wrocławiu czy w Gorzowie kibice zawsze bardzo mocno mnie wspierali, byli bardzo otwarci i życzliwi. Atmosfera praktycznie w każdej hali, w której gram jest kapitalna. Uwielbiam to.

JD: Wymieniłaś kilka klubów, w których już grałaś w Polsce. Co cię skłoniło do powrotu z Wrocławia do Gorzowa?
SZN: Gorzów był klubem, który dał mi ogromną szansę w momencie, kiedy wiele osób już mnie skreśliło, odwróciło się ode mnie po zerwaniu ACL. Wiele osób myślało, że po kontuzji już nigdy nie grać tak samo, na takim samym poziomie. W Gorzowie trener, cały klub i kibice bardzo mocno mnie wspierali dlatego też zrobiłam wszystko, żeby wrócić jako jeszcze lepsza zawodniczka, niż ta sprzed kontuzji. Wracając teraz do Gorzowa chciałam się odwdzięczyć, pokazać jak bardzo doceniam to wsparcie, które otrzymałam w tym ciężkim dla mnie okresie.
Czasami to jest trudna decyzja i decydują kwestie biznesowe. Zawsze będę z ogromną sympatią wypowiadać się o Wrocławiu, o całej organizacji Ślęzy Wrocław i wspominać okresy gry tam z wielkim sentymentem – w końcu przez 3 lata mojej gry we Wrocławiu, udało nam się zdobyć 3 medale.

JD: Obserwując Twoje profile w mediach społecznościowych widać, że jesteś typem podróżnika. Co szczególnego dają Ci podróże?
SZN: Podróżując wiele uczysz się na temat samego siebie i ludzi w ogóle. Czasami możesz zobaczyć ludzi, którzy wydaje się że mają mniej od Ciebie, ale mimo to są szczęśliwi. Możesz też zaobserwować to, że ludzie na całym świecie – pomimo tego, że tak bardzo różni od siebie – cieszą się z podobnych rzeczy. Niezależnie od tego czy jesteś w Afryce, Islandii, Polsce czy USA, ludzie spotykają się ze sobą, piją kawę, jedzą wspólnie posiłki. Niezależnie od koloru skóry czy religii – jesteśmy tacy sami. Bardzo to lubię, daje mi to swego rodzaju wiarę w ludzkość, pomaga mi poznawać siebie i doceniać wiele rzeczy na co dzień.

JD: Masz już jakieś ulubione miejsca w Polsce?
SZN: Uuuuu, trudne pytanie. Myślę, że do tej pory z miejsc, które odwiedziłam najbardziej podobał mi się Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu. Uwielbiam Boże Narodzenie, a ten jarmark urzekł mnie szczególnie.

JD: Czego najbardziej brakuje Ci kiedy wyjeżdżasz z Polski do Stanów i odwrotnie – czego brakuje Ci najbardziej w sytuacji kiedy jesteś w Polsce, a nie ma Cię w rodzinnej Ameryce?
SZN: Kiedy jestem w Polsce, najbardziej brakuje mi rodziny. Oczywiście rozmawiam z nimi za pośrednictwem FaceTime, ale to nie to samo co bycie na miejscu na weselu najlepszej przyjaciółki, czy brata. To są wydarzenia, które mnie omijają niestety. I tego już nie odzyskam.
Czego brakuje mi z Polski, jak jestem w Stanach? Myślę, że w dużym stopniu architektury i kultury. Podróżując po Polsce często zauważam miasta, w których jednocześnie są stare budynki z okresu wojennego i kompletnie nowoczesne. Uwielbiam tą różnorodność i te różnice pomiędzy tam, jak Polska wyglądała w roku kiedy po raz pierwszy tu przyjechałam i jak wygląda w chwili obecnej.

JD: A co powiesz na temat polskiej kuchni? Co najbardziej przypadło Ci do gustu?
SZN: Uwielbiam, naprawdę uwielbiam pierogi. Myślę, że czeka mnie poważny problem – jak przestanę grać w basket, a dalej będę tak jeść jak teraz, na pewno przytyję (śmiech)

JD: A propos zaprzestania gry w basket. Chciałabyś zostać w Polsce po zakończeniu kariery?
SZN: Myślę, że jedyną opcją na to, żebym została na stałe w Polsce już po zakończeniu kariery jest możliwość pracy jako trener koszykówki. Gdyby było to możliwe – bardzo chętnie zostałabym w Polsce na dłużej. Myślę, że już na tyle dobrze porozumiewam się po polsku, na tyle dobrze poznałam specyfikę środowiska, pewien „rytm” rozgrywania sezonów, że byłaby to świetna okazja dla mnie – oczywiście jeśli w ogóle byłaby taka możliwość.

JD: Z tego co wiem, to jesteś już członkiem sztabu szkoleniowego w ekipie Philadelphia Belles EYBL. To prawda?
SZN: Tak, to zespół grający w EYBL. Pomagam młodym zawodnikom w rozwoju indywidualnym, w rozwijaniu technik indywidualnych, w podejmowaniu decyzji na boisku, przyjmowaniu na siebie odpowiedzialności. Pomagam im też tym, że jestem osobą, która może powiedzieć „hej jestem taka jak wy, kiedyś też była w tym momencie życia”. Pomagam im w doborze szkoły, rozmawiamy na wiele tematów również poza koszykarskich jak życie w szkole średniej, itp – o czymkolwiek tylko potrzebują pogadać. To, że sama nadal gram bardzo mi pomaga. To swego rodzaju forma wdzięczności z mojej strony. Sama kiedyś byłam członkiem tego programu. Mam ogromne szczęście, że mogę grać w koszykówkę. Spotkałam na swojej drodze świetnych trenerów, wychowawców i sama chcę być teraz kimś takim dla tych młodych ludzi.

JD: Pomiędzy sezonami bardzo dużo pracujesz, trenujesz indywidualnie. Jesteś już doświadczoną zawodniczką, z pewną wyrobioną już marką w Polsce i Europie. Na czym w takim razie skupiasz się na treningach w tym momencie kariery?
SZN: Razem z moją partnerką Ritą opracowałyśmy pewien konkretny rodzaj trening, wyrobiłyśmy same pewne nawyki. Trenujemy całe lato, ale też w takim cyklu 6 – tygodniowym. Po tym jak doznałam poważnej kontuzji (zerwanie ACL), stałam się zupełnie inną zawodniczką. Skupiłyśmy się wtedy mocno na wzmocnieniu siły mojego organizmu, same stworzyłyśmy całe plany treningowe. Nie korzystam z pomocy nikogo innego. Razem trenujemy każdego lata w ten sam sposób. Również odżywam się obecnie zupełnie inaczej niż jeszcze 5-6 lat temu. Uważam, że jeśli chcesz stale grać i być na bieżąco, musisz stale się zmienić i naprawdę ciężko pracować.
Wierzę w 100% w to, że grając w koszykówkę na wszystko musisz solidnie zapracować. Nigdy nie byłem jakoś wyjątkowo atletyczna, nigdy wysoko nie skakałam – jestem dość szybka, ale centymetrów trochę brakuje. Dlatego muszę ciężko pracować, muszę być sprytnym graczem. Mam to szczęście, że gram już ponad 11 lat i ciężka praca to podstawowy element tej mojej historii.

JD: Jesteś bardzo religijną osobą i dość otwarcie manifestujesz swoją wiarę w Boga. Czujesz, że to Cię wzmacnia w pewnym sensie?
SZN: Myślę, że nie miałabym tych umiejętności, które posiadam gdyby nie Bóg. Bez Boga, bez Chrystusa nie mogłabym dokonać tego, czego dokonałam w życiu, nie spotkałabym na swojej drodze odpowiednich ludzi, którzy mi pomogli, nie miałabym tyle siły do takiego życia. Wiesz, to nie jest łatwe żeby żyć na co dzień z dala od rodziny.
Gra w koszykówkę wymaga też odwagi. Czasami pudłujesz ważny rzut – jak chociażby 2 lata temu w meczu przeciwko Wiśle Kraków, kiedy nie trafiłam rzutu na zwycięstwo i przegrałyśmy ważny mecz. To jest bardzo trudne. I żeby sobie z tym poradzić trzeba zrozumieć, że to nie chodzi tylko o mnie. Bóg w ten sposób przypomniał mi, że to on tak chciał. I że nie chodzi tylko o mnie. Cokolwiek robię, nie robię tego tylko dla siebie – tylko po to, żeby ktoś mógł spojrzeć i powiedzieć „Bóg dał jej taką siłę – więc może ją też dać mnie. Bóg dał jej taką odwagę – więc może ją też dać mnie”. Próbuję żyć w taki sposób, żeby każdy kto patrzy na mnie, mógł też uwierzyć w to, że wszystko będzie dobrze, niezależnie od tego co, akurat się dzieje.

JD: Obserwowałem Twoją interakcję z fanami zaraz po meczu. Mam wrażenie, że niezależnie od tego czy grałaś w Polkowicach, Wrocławiu czy Gorzowie – fani zawsze Cię uwielbiali, byli po Twojej stronie. I coś mi mówi, że nie tylko dlatego że jesteś bardzo dobrą zawodniczką, ale też dlatego że bije od Ciebie swego rodzaju ciepło. Jak myślisz, co jest takim czynnikiem, który powoduje że masz tak dobry kontakt z kibicami?
SZN: Myślę, że to bierze się z tego, że próbuję zrozumieć kulturę, próbuję jak najlepiej nauczyć się języka. Nie przyjechałam tutaj jako zawodniczka z Ameryki, która uważa że ktoś musi coś dla niej zrobić, że coś jej się należy Teraz jestem w Gorzowie – więc powinnam się czegoś dowiedzieć, nauczyć o tym mieście, poznać ludzi dookoła, jego mieszkańców. Bez kibiców, nie moglibyśmy robić tego, co robimy. Więc należy ich doceniać, należy zrozumieć jedną rzecz – tak, jesteśmy koszykarkami, gramy w basket, wychodzimy na boisko żeby zwyciężyć, a kibice przychodzą po to, żeby nas w tym wspierać.
Czasami kibice przychodzą całymi rodzinami z dziećmi w środę o 18 i zamiast odpoczywać w domu po całym dniu ciężkiej pracy, chcą przyjść na mecz, dopingować i okazać wsparcie. To jest coś, co trzeba doceniać. Doceniam to niesamowicie, doceniam wsparcie które okazują, doceniam energię, którą mi dają i staram się oddać im to samo.

JD: Polska jest dość konserwatywnym krajem. Jesteś w związku małżeńskim ze swoją partnerką Ritą. Zdarzyło wam się doświadczyć kiedykolwiek jakiejś negatywnej reakcji z uwagi na swoją orientację?
SZN: Nigdy. To niesamowite i traktuje to jako kolejne szczęście, błogosławieństwo, które doceniam. Moja Żona i ja jesteśmy bardzo szanowane na co dzień. Dzięki temu mogę żyć tak jak chcę, mogę być sobą i nie muszę niczego przed nikim ukrywać. Nie oczekuję od innych żeby chowali się ze swoimi przekonaniami, więc i ja tego nie robię. Jesteśmy w pełni sobą, ludzie współegzystują z nami, widzą naszą miłość i szanują to. Ludzie w pełni nas zaakceptowali i jesteśmy za to wdzięczne i odpłacamy się innym taką samą otwartością. Serita ma takie samo podejście do tej kwestii.

JD: Obecnie razem żyjecie i mieszkacie w Polsce?
SZN: Tak, kiedyś na początku mojego pobytu w Polsce tak nie było, ale obecnie mieszkamy już razem tutaj na stałe.

JD: Wracając do koszykówki. Porównując statystyki z sezonu 2017/2018 oraz 2018/2019 można zauważyć wyraźny wzrost Twojej skuteczności w rzutach za 3 punkty. Ale jednocześnie średnio wykonujesz 2-3 takie próby w meczu. Nie korci Cię, żeby spróbować częściej swoich sił w tym elemencie?
SZN: Czasami jak oglądam video z meczów dochodzę do wniosku, że mogłabym oddawać więcej rzutów ale też myślę, że dobrze czytam sytuacje meczowe. I kiedy muszę, wtedy rzucam. Myślę, że moja skuteczność jest tak wysoka, ponieważ oddaję właściwe rzuty, z przygotowanych pozycji. Oddaję te rzuty, które to ja chcę oddać – a nie te, które przeciwnik (obrona) chce, żebym oddała. To dla mnie bardzo ważne i myślę, że to pewien obraz takiej boiskowej dojrzałości.

Jan Delmanowski

========================================================================================================
.
0003
.

Wróć do „AZS-PWSZ Gorzów Wlkp.”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości