To ja napisze coś od siebie - sprzed 4 lat - I liga
Wyjazd na mecz z potentatem - UKS LA Basket Warszawa
"Hala" tego zespołu mieści się w jakiejś szkole, która jest złączona z blokiem mieszkalnym. Udało się nas tam coś koło 25 osób. Najpierw cała grupa, nie wiedząc gdzie jest wejście do placówki oświatowej

wpakowała się do klatki bloku - nie powiem, nie obyło się bez lekkiego zdziwienia. Jak już trafiliśmy do właściwego wejścia okazało się że jest to szkoła podstawowa i w tym czasie dalej odbywają się jakieś zajęcia (mecz w tygodniu o 17 bodajże). Wchodzimy z okrzykiem "jesteśmy zawsze tam!" na korytarz, z jednej z sal lekcyjnych wybiega nauczycielka - która nie wie co robić i chowa się na powrót zamykając za sobą z hukiem drzwi. Hala - jak się okazało nie posiada trybun, więc stajemy na "balkonie" widokowym połączonym z korytarzem gdzie mieszczą się sale lekcyjne (tak jest, tego dnia uczniowie mieli wcześniej wolne

). Ponieważ mieliśmy na wyposażeniu bęben, a nie było gdzie go położyć nawet - postanowiliśmy udać się na poszukiwanie krzesła. Naszą uwage przykuły drzwi do jakiegoś składziku na końcu tego balkoniku - jak sie okazało był to składzik ze sprzętem szkolnym - było tam wszystko od komputerów przez głośniki po keyboardy

- wszystko warte grubą sumke - nie zamknięte na klucz i w ogóle nie pilnowane na czas trwania meczu

. Pożyczamy jakiś zgrabny taboret i dopingujemy - dziewczyny miażdżą przeciwnika 120 do kilkunastu i radośni udajemy się do domów.
Takich wyjazdów w I lidze była masa - małe hale, zerowa organizacja. Niech Rafi opisze wyjazd na polibude w pierwszym sezonie w I lidze gdzie klepki z parkietu odpadały - dosłownie
I tak jako ciekawostkę - te hale które my odwiedzaliśmy w 20-30 osób - wyłowując panike wśród gospodarzy (dosłownie panike!) teraz odwiedza... Legia, chodząc (w Warszawie

) na mecze swoich koszykarzy rozgrywane w różnych dzielnicach w kilkaset osób
